02 sierpnia 2014

Gra o Tron - George R.R. Martin, 1996 [KSIĄŻKA]

Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Rok wydania oryginału: 1996

Rok wydania wersji polskiej: 2011
Tłumaczenie: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 844
Gatunek: fantastyka


      Obecnie nie ma osoby, która nie kojarzyłaby "Gry o Tron" chociaż z nazwy. Popularna seria książek Georga Martina, która nazywa się sagą "Pieśni Lodu i Ognia", swą niewątpliwą popularność osiągnęła za sprawą serialu telewizji HBO. Chociaż zaznaczyć trzeba, że książki czytane i uwielbiane były na długo przed emitowaniem serialu. Ja również słyszałam o tej sadze, jako fanka wszelkiego książkowego fantasy, ale jak dotąd nie udało mi się znaleźć czasu na przeczytanie powieści.

      "Gra o Tron" to pierwszy tom "Pieśni Lodu i Ognia". Można wspomnieć również, że pierwszy sezon serialu jest zekranizowaniem właśnie tego tomu. Nie będę ukrywać, że po "Grę o Tron" Martina sięgnęłam już po obejrzeniu serialu, który w pewnie sposób zachęcił mnie do zagłębienia się w grube tomiszcza Martina. Książka to zawsze coś innego, niż film, czy serial i jak dotąd nie spotkałam się z tym, bym wolała adaptację filmową, niż książkę. Jak jest w tym przypadku? Na początek troszkę fabuły...

      Nadchodzi zima - ta nieodłączna dewiza Starków nabiera coraz poważniejszego wydźwięku. Jon Arrow, królewski namiestnik umiera, a na nowego zostaje wyznaczony Eddard Stark, który wcale nie pali się do obejmowania tego stanowiska. Wkrótce jednak będzie zmuszony udać się wraz z rodziną do Królewskiej Przystani – stolicy Siedmiu Królestw, opuszczając ukochane Winterfell. Jego dawne problemy okazują się nic nie znaczące w porównaniu z czym musi się teraz zmierzyć. Wplątany zostaje w niebezpieczną grę – pełną intryg, kłamstw i nienawiści. Praw do Żelaznego Tronu domaga się wiele osób, lecz ilu z nich tak prawdę potrafi rządzić? Rozpoczyna się wielka gra o tron, ale największe niebezpieczeństwo nadchodzi z północy, zza Muru...

       Jedno jest pewne – książkę czyta się szybko, nawet jeśli już widziało się serial, zna się postaci i dalsze wydarzenia. Przyznam, że właśnie tego się obawiałam, sięgając po "Grę...", ponieważ już od początku wiedziałam jak się skończy. Jest to jednak jakiś minus dla mnie, bo kto nie lubi nagłych zwrotów akcji? Martin ma jednak bardzo ciekawy styl pisania, tak, że nie trzeba czytać jakiegoś zdania po dwa razy, albo cofać się, czy też zastanawiać nad właśnie przeczytanym fragmentem – po prostu czyta się łatwo i przyjemnie. Być może akcja rozwija się powoli, ale mamy dużo dialogów, a opisów jest tyle ile potrzeba, czyli bez nadmiaru. Pomysłem Martina jest takie zbudowanie powieści, że każdy rozdział przypisany jest do danej postaci, czyli obserwujemy akcje z jej punktu widzenia. 

      Nie będę ukrywać – Martinowi bardzo daleko do Tolkiena (który dla wielu, jak i dla mnie jest mistrzem gatunku), ale wymyślił on swój świat i rozbudowane barwne postaci,  a całość dopełniają ciekawe, intrygujące wydarzenia. Już po ilości jego wiernych fanów trudno nie przyznać racji, że zajmuje on wysoką pozycję wśród pisarzy fantasy. Każdy fan gatunku powinien prędzej czy później po tą sagę sięgnąć, by samemu się przekonać.

      Postaci w "Grze o Tron" są, według mnie, głównym powodem sukcesu Martina. Stworzył on tak wielu bohaterów, że trudne może być zapamiętanie wszystkich nazwisk. Możemy się z każdą utożsamiać, pokochać ją, albo znienawidzić, a także sympatyzować z całym rodem, np. ze Starkami lub Lannisterami i zdecydować komu tak naprawdę należy się Tron. Nikt tutaj nie jest do końca krystalicznie czysty i nie można być pewnym co dalej się wydarzy, jak potoczą się losy postaci – czy ona przeżyje, czy też umrze (i nie ma tutaj żadnej reguły, moi drodzy, trzeba być przygotowanym na śmierć każdego bez wyjątku).

      Ze względu na to, że oglądałam serial, nie dotyczyły mnie spoilery z serialu, ale mała uwaga dla czytających, którzy po raz pierwszy stykają się z "Grą..." – to wielka przyjemność czytać, nie oglądając serialu i nie znając dalszych losów, więc nie zepsujcie sobie zabawy i nie czytajcie recenzji zdradzających treść, czy też żadnych artykułów dotyczących serialu czy też całej sagi "Pieśni Lodu i Ognia". Jednak jeśli już oglądaliście serial – to też nic straconego i książka nadal może przypaść wam do gustu. Ja z chęcią zagłębię się teraz w "Starcie Królów", czyli tom drugi.

Moja ocena: 5/6  


2 komentarze:

  1. bez tej książki nie powstałby najlepszy serial :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się, że tylko oglądałam serial... Obiecuję sobie kiedyś chwycić za książkę, ale czasu brak!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję, że chcesz zostawić komentarz. Pozdrawiam i miłego dnia!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...